„Jak to z chlebem było”

Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

W naszej tradycji chleb jest podstawowym produktem w każdym domu. Obecnie chleb można nabyć  w sklepach spożywczych i to różne gatunki.
Dawniej nie zawsze tak było, a też formy zakupu i wypieku nie były łatwe.
W moim domu mama zajmowała się pieczeniem chleba i do tej czynności przygotowywała się szczególnie. Ręce musiały być umyte jak u lekarza przed operacją, a włosy chowane były pod chustką. Następnie do dużej dzieży wsypywała mama mąkę, dodawała wcześniej przygotowany zakwas, dosypywała sól i dolewała odpowiednią ilość wody. Mieszanie ciasta było ciężką pracą i widziałam spocone czoło mamy.

Ciasto w dzieży przykryte było czystą ścierką i w ciepłym miejscu musiało rosnąć.
Po wyrośnięciu ciasta mama formowała duże bochny chleba, które kładła  na drewnianej łopacie na liściu chrzanu lub kapusty i wkładała do gorącego pieca.
Nie wszystkie ciasto przeznaczone było na chleb, gdyż trochę ciasta pozostawiane było na zakwas, a z reszty mama piekła w piecu chlebowym podpłomyki (w formie wielkości placków). Podpłomyki były dla nas wielką atrakcją i zjadaliśmy je ze smakiem.
Chleb w formie podpłomyka pieczony był w krajach arabskich, m. in. w Maroku.
Dobrym pomysłem było spotkanie by porozmawiać o chlebie.  Basia upiekła smaczne chleby, inne koleżanki przyniosły ogórki i różne smarowidła. Zajadaliśmy opowiadając dowcipy i różne zdarzenia z chlebem związane.
Terenia częstowała wszystkich kanapkami z pastą z ciecierzycy, a Wanda  kanapkami z przepysznym smalcem. 
Miłym akcentem był przeczytany przez Elę wiersz o tematyce chleba,  który napisała właśnie na tę okazję.
Koleżanki dzieliły się różnymi przepisami pieczenia chleba w domu.  Ciekawy przepis na pieczenie chleba napisała na tablicy Zenia.
Wieczór był udany więc postanowiono kontynuować takie wieczory, ale z inną tematyką.

H. Jaroszewicz

 

O CHLEBIE

Każdy lubi pajdę chleba.

Do chleba smalcu potrzeba

Taki jak był u mamusi

Zapachem dzieciństwa kusi.

Kromką chleba się podzielę

Nawet i z nieprzyjacielem.

Nie marnuję w domu chleba

Gdy go zbraknie będzie bieda.

Babcia gdy chleb rozkrawała

Świętym krzyżem go żegnała.

Dziadek zbierał okruszyny

By obdzielić nim ptaszyny.

Kiedyś chleb był szanowany

Przez biedaków i przez pany.

Dziś rzucamy go beztrosko

Nie bojąc się kary boskiej.

Nie boimy się też tego,

Że zabraknie powszedniego.

Elżbieta P.